Nathii M. Nathii M.
969
BLOG

Miasto 2044 może i by dostało Oscara

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 37

"Miasto 44" powoli będzie znikać z ekranów. Nie zamierzałam oglądać, bo wszyscy, którzy czytali moją notkę o górniku bijącym żonę wiedzą, że cierpię na osobistą, głęboką traumę dotyczącą polskiego kina i teraz oglądam niemal wyłącznie kino azjatyckie. W dodatku moja cierpliwość do polskich produkcji historycznych też chyba uległa wyczerpaniu.

"Miasto 44" oberwało recenzjami po głowie. Nie tak jak "Kac Wawa", ale jednak. Atakowała, o dziwo, często strona prawa, czyli pewnie ta minimalnie bardziej moja. Że z powstania zrobili farsę, powstańcy byli niezorganizowanymi idiotami, że jest gwałt i seks i że ten film jest o gwałcie i seksie, scena z wybuchem czołgu-pułapki nieprawdopodobna, a do tego straszny kicz.

Ale ponieważ najpierw Tata pisał SMS, że film zrobił na nim wielkie wrażenie, a na drugi dzień zachęcona Mama poszła do kina i napisała mi to samo, no to ja też postanowiłam spróbować. Jak będzie dużo tandety, filozofowania i jedynie słusznej polityki historycznej, to chociaż sobie obejrzę ten seks i sceny gwałtu.

No więc całego seksu jest może 30 sekund, gwałtu jednego nie ma wcale, jest tylko jego groźba, a gwałt drugi jest zasugerowany. I to pewnie jedyna scenariuszowa mielizna, do której naprawdę mogłabym się przyczepić: czy ten zły Niemiec był jednak dobrym Niemcem i dziewczynę wypuścił? Bo wszystkich innych zarżnęli. No ale dobrze, że ją wypuścił, bo Biedronka to była sympatyczna bohaterka, która nie tylko walczyła "o swoją miłość" (jak ją się przedstawia w materiałach o filmie, w odróżnieniu od Kamy, która "walczyła o Polskę"). Obie walczyły i o miłość, i o Polskę. U Biedronki widać większą zmianę, bo z kompletnego lelum polelum chronionego w domku, nauczyła się narażać siebie dla pomocy innym.

Wydawało mi się, że główny bohater był antypatyczny i niedorysowany jako postać. Ale już po chwili refleksji pomyślałam inaczej. To nie Stefan był bohaterem, to oni wszyscy nimi byli.Gdzieś tam poza Stefanem, będącym w rzeczy samej zombi na ekranie, wszyscy inni młodzi żołnierze wiedzieli, po co tam są, po co walczą i jak mają walczyć. Protagonistą filmu jest MIASTO. Warszawa. I jego bohaterscy młodzi mieszkańcy jako zbiorowość. Kama, Beksa, Kobra, Rogal byli prawdziwymi bohaterami od początku do końca. Ale i byli tacy, jak Stefan, którzy historii nie szukali. To historia zapukała do ich drzwi i oni coś musieli z tym zrobić. Podobnie jak mieszkańcy Warszawy. Wielu z nich próbowało po prostu żyć. Znamienna jest ta scena, w której Biedronka i Stefan wychodzą z kanału, a wszyscy się od nich odsuwają. Z czasem bohaterów przybywało, bo historia pukała do drzwi kolejnych i kolejnych, i wielu początkowo ambiwalentnie nastawionych mieszkańców odpowiedziało na to pukanie patriotyczną postawą.

W tym filmie właśnie nie było filozofowania, "próby odpowiedzi na ważne pytania czy powstanie miało sens" i innego typu historii alternatywnych. Młodzi ludzie wyglądali tak przekonująco, tak normalnie, byli tak gotowi do poświęcenia... Ich świadectwo jest piękne, wzruszające i czuję się dumna, że należę do tego samego narodu, który wtedy walczył ze złem.

Efekty specjalne są na poziomie światowym. Oglądam sporo Hollywoodu i nie zauważyłam różnicy (co za postęp w stosunku np. do "Quo Vadis", gdzie rzucali ewidentnymi manekinami). A było ich tak dużo po to, żeby pokazać grozę. Mnie przynjmniej wciskało w fotel i myślę, że widza zagranicznego też by mogło wcisnąć. A prawdziwość przedstawienia sceny z czołgiem - pułapką potwierdzili naoczni świadkowie tego wstrząsającego wydarzenia.

Na mnie ten film zrobił duże wrażenie. W jednej z ostatnich scen młody bohater, zabijany przez Niemca, mówi: "Świat o nas nie zapomni". No, nie zapomni, bo nie wie. I się nie dowie.Za granicą znane jest tylko powstanie w Getcie i nikomu specjalnie nie zależy, żeby ten stan rzeczy zmienić. Wątpię, żeby "Miasto 44" promowano intensywnie za granicą. Właśnie dlatego, że może robić takie propagandowe wrażenie na zagranicznym widzu. Polskim kandydatem do Oscara jest "Ida". Film podobno świetny. Nie widziałam, ale wierzę, że jest warsztatowo naprawdę cudowny. Zresztą pani Kulesza to bardzo dobra aktorka. Nie sądzę, że mogłaby położyć jakąkolwiek rolę. Za granicą recenzje bardzo dobre. No to czytam sobie te zagraniczne recenzje. A widz zawsze lubi znać motyw. Bo są jacyś bohaterowie, robią czasem rzeczy złe, czasem dobre, człowiek chce znać motyw nawet Hannibala Lectera. I tak oto recenzenci zagraniczni, jeden po drugim, obok świetnych not za film, motyw ów znajdują: "Wanda jest taka zła, bo Polacy mordowali Żydów podczas II wojny. Ma to źródło w antysemityzmie w Polsce". Niektórzy dodają, że w Polsce groziła kara śmierci za pomoc Żydom, inni nie, w każdym razie te zbitki są dość oczywiste, a widz zagraniczny jest mało poszukujący informacji na własną rękę (choć nawet z Wikipedii by się dowiedział, ilu Żydów Polacy jednak uratowali).

W "Mieście 44" mamy co prawda dobrego Niemca, ale Żydów się tylko ratuje, nie morduje. Jest nawet jeden młody Żyd, który się przyłącza do powstania ("bo nie ma dokąd pójść" - z takiej oto przyczyny. Też dość znamienne, choć podobno historycznie prawdziwe. Mówię podobno, bo jestem w tym wieku, że Powstanie już bardziej znam z narracji niż z opowieści rodzinnych. Zresztą my jesteśmy z Kresów, więc będę prostować scenarzystów dopiero przy "Wołyniu". W tej sprawie czuję się znacznie bardziej kompetentna ;)).

A jak powinno wyglądać "Miasto 2044", żeby miało szansę na zagraniczną promocję i uznanie wpływowych krytyków? No, to proste.Już wspominaliśmy, że powstanie to powinno być w Getcie, mają być Polacy mordujący Żydów, Żydzi będą się ukrywać u pary lesbijek / gejów, którzy uratują spod polskiego czołgu dziecko i będą chcieli je zaadoptować. Dobre niemieckie władze będą się chciały na to zgodzić, ale nie dopuści do tego ksiądz katolicki (po sposobie w jaki patrzy na niemowlę stanie się jasne, że to pedofil).

Kurczę, niezła jestem. Zawsze wiedziałam, że zrobili mi krzywdę nie wpuszczając do tej Filmówki =).

Podobała mi się ostatnia scena "Miasta 44". Tak ludzie odbudowali Warszawę. Teraz płonie zupełnie innym blaskiem. Śliczne. Żeby nie było tak kolorowo, również poczuję się w obowiązku dopisać do listy oburzonych, bo takich głosów jeszcze nie słyszałam: "W końcowych napisach powinni dodać, ile z tego budulca wywieziono z Wrocławia".

Dziękuję za wieczór filmowy i dobranoc Państwu.

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura