Nathii M. Nathii M.
643
BLOG

Miasto Łuck, 1943r.

Nathii M. Nathii M. Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

Łuny na horyzoncie i zapach watry nad Styrem. Wsie się palą, wiadomo. Dlaczego, nie wiadomo. Niemcy? Jakieś Ruskie? Ukraińcy spotykali się, chodzili gdzieś razem. A co, nie wolno im? Może szykowali się na Niemców, może po prostu rozmawiali. Mają jakąś swoją partyzantkę. Tak. Ze wspólnym wrogiem trzeba walczyć. Sąsiedzi dobrzy ludzie. Często niepiśmienni, nieczytający. Polacy im pomagają. Ich wykształceni - to pop i nauczyciel. Autorytety. Co powie pop - święte. Kiedy pop poświęci nóż... to rezat'.

Do domu wszedł ktoś, kto słyszał, jak ktoś opowiadał, że te wsie to Ukraińcy spalili a Polaków wyrżnęli. No jak to? Sąsiadka nasza Ukrainka, żona szewca. Szewc na wojnie. Dziadek ma trzynaście lat i bawi się z ich dziećmi. Co za bzdury wygadują na mieście. Ludziom od wojny pomieszało się we łbach.

Kolejne dni i kolejne wsie. 60-tysięczny Łuck pochłania dwa razy tyle uciekinierów. U Pradziadków na Topolowej mieszka osiem rodzin. Kto żyw, ciągnie krowę, jakieś tobołki. W parku trawa równo przystrzyżona. Krowy się pasą. Po paszę dla krów musi na wieś jechać uzbrojona ekipa na wozie.

Wsie drewniane uciekają do murowanych. Ludzie na noc idą do murowanych kościołów. Trudniej spalić. Ten, kto za dnia orze i śpiewa, w nocy przychodzi rezat'. Po domach - karabiny. Niemcy przymykają oko. Każdy dom wystawia wartę.

Dziadek dostaje pistolet i dwadzieścia pięć kul. I przykazanie: dwóch nie wolno ci wystrzelić. Ojciec nie musi kończyć myśli.

Wigilia 1943 przynosi krwawą i jasną Gwiazdę Betlejemską. To pali się Gnidawa, dzielnica Łucka. W wigilię wpuszczali sąsiadów. Wpuszczali, nie wpuszczali. Kończyło się tak samo.

Bandy nie dochodziły do miast. Jedyna próba zdobycia miasta miała miejsce pod Łuckiem, a ostrzegła przed nią z dostatecznym wyprzedzeniem Ukrainka. Szybka organizacja - na akcję idą ci, którzy mają wielostrzałowe karabiny. Polacy ustawiają pozycje na wzgórzach, szosa biegnie wąwozem. Długa i niefrasobliwa kolumna upowców ciągnie nocą wozy z bronią. Zaczynają się serie. Dziki wrzask, rżenie koni. Masakra. Zemsta. Kaźń. Nie ocalał nikt lub prawie nikt.

Sprzątać musieli Niemcy. A sprzątali w taki sposób, że poszerzyli rowy i zepchnęli całość buldożerem. I zasypali rowy.

Spokój na tyłach to marzenie każdego wojska. Skoro Polacy się rżną z Ukraińcami, to nikt nie rżnie hitlerowców. Więc oni pomagają raz tym, raz tym - w zależności kto mocniej ostatnio oberwał. Ukraińcy służyli w SS Galicja a polskie sieroty zbierano do ekip jeżdżących po kontyngent na ukraińskie wsie. Niemcy dostarczyli broń i łóżka szpitalne do polskiej wsi Przybraże, otoczonej drutem kolczastym. Tu mężczyźni długo dawali odpór bandom, póki nie przyszło bratnie wojsko i zmobilizowało, ochrony rodzinom nie dając żadnej. Bandy przyszły i wyrżnęły.

Niemiecki generał stacjonujący w Łucku lubił wyprawiać się na wieś. Polował, podszczypywał dziewczyny. Raz jechał ze skromną obstawą. Napadli na nich ludzie, ponoć mówiący głośno po ukraińsku i z wyhaftowanymi wszędzie naszywkami UPA. Zabili ochronę, generała rozebrali i nagiego wypuścili. UPA to, czy to nie UPA?

Na drugi dzień paliły się ukraińskie wsie.

*****

W 1945r. Rosjanie nie mieli wątpliwości - Polaków w transport i na zapad, UPA w transport, i na Syberię. Akcja była prosta. Sołdat chodził z burmistrzem od domu do domu. Każdy dom musiał mieć listę ludzi w nim zamieszkałych. Gdy kogoś nie było, to na Syberię. Kiedy w zbyt dużej ilości domów nie było mieszkańców, to pociągiem jechał też taki burmistrz. Wykupowano się donosicielstwem. U nas nie ma, ale to nie my, to tamci. Tak jeden banderowiec sypał drugiego łupaszkę.

Dziadek łaził po peronie, ciekawy jak to dziecko, aż się doczekał kłopotów. Żołnierz pilnujący Ukraińców dorwał malczika i dołączył go do przeklętego wagonu. Dziadek we wrzask, że on Polak. Przybiegł oficer. Dziadek miał przy sobie świadectwo z polskiej szkoły, puścili go wolno. Takie szczęście. Polaków czekających na transport z Tarnopola do Polski bandy wybiły. Na dworcu. W pociągu.

Banderowiec wracał po latach kopania złota ku chwale ZSRR i szukał tego, co go wydał. Rozliczenia trwają do dziś.

**********

Wsie koło Mościsk, 2000r.

Wracamy z rodziną z Krymu. Mąż siostry mojej Babci urodził się w jednej z tych wsi i prosił, żebyśmy powiedzieli, czy dom jego rodziny jeszcze stoi. We wsiach poruszenie, blady strach.

- Przyjechały polskie pany!

I zanim zapytaliśmy o jakikolwiek dom, oni zaczynają od formułki:

- Mnie tu przywieźli wiele lat po wojnie! Ja nic nie wiem, nie wiem gdzie kto mieszka, nikogo nie znam! Nie wiem, kto mieszkał przed wojną!

***********

On słyszał, że ktoś już dawno nieżyjący widział osobę, która kiedyś podobno opowiadała, jak jej jacyś dalecy i dawno już nieżyjący powinowaci mordowali Polaków, ale wtedy były takie czasy.

I tyle się można w tych czasach dzisiejszych dowiedzieć.

A zachowanie tych ludzi z wiosek nie wynika ze strachu przed odpowiedzialnością moralną przed Bogiem i historią, tylko przed zwykłą i jak najbardziej doczesną zemstą.

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura